Co gorsze: panoszący się po świecie koronawirus, czy tajna organizacja WIDMO? A może spóźnialstwo Bonda z powodu globalnej epidemii? Jedno jest pewne, Agent 007 nie ma teraz łatwo.

Co gorsze: panoszący się po świecie koronawirus, czy tajna organizacja WIDMO? A może spóźnialstwo Bonda z powodu globalnej epidemii? Jedno jest pewne, Agent 007 nie ma teraz łatwo.
Po anulowaniu ostatniego głosowania na przebój wg słuchaczy pewnej polskiej stacji radiowej, władze postanowiły pójść po rozum do głowy – i jednocześnie odnaleźć resztki sumienia.
Stało się: miesiąc temu zadebiutowała długo oczekiwana zachodnia produkcja z Geraltem w roli głównej. Opinie były mieszane, wliczając w to oczywiście głosy oburzenia trąbiące o poprawności politycznej; ale koniec końców netfliksowy Wiedźmin nie okazał się porażką jak polski odpowiednik sprzed blisko dwóch dekad.
Od wczoraj w kinach można oglądać dokument o Kulcie i Kaziku; a jeszcze gdzieś na dużym ekranie wyświetlane są biografie Mieczysława Kosza oraz Tomasza Chady.
Czarni. Azjaci. Żydzi. Latynosi. Arabowie. Kobiety. Homoseksualiści. Transseksualiści. Czy na polit-poprawnej arce Noego, szukającej bezpiecznego, suchego lądu w przemyśle filmowym, starczyło miejsca dla każdego?
Podobno najgorsze potwory budzą się w nas samych. W nas, zwykłych ludziach. I podobno już każdy słyszał ten oklepany tekst; ale nie każdy był gotów na konfrontację z jego kontrowersyjnym wcieleniem w życie.