Poszukiwacze Zaginionej Arki – recenzja filmu

indiana jones poszukiwacze zaginionej arki recenzja

Już za miesiąc premiera finałowej części historii Indiany Jonesa. Ale zanim słynny archeolog przejdzie na emeryturę, sprawdźmy, jak zaczęła się ta przygoda – i czy wciągnie ona współczesnych kinomanów.


Rok 1936. Amerykański wywiad zwraca się do Indiany Jonesa, doktora archeologii na jednym z uniwersytetów, by ten pomógł rządowi w rozwikłaniu zagadki wokół Arki Przymierza. Tak się składa, że w egipskim Tanis naziści prowadzą rozległe wykopaliska, mające na celu odnaleźć mityczną skrzynię z oryginałem Dekalogu, który Mojżesz otrzymał na górze Synaj. Choć austriacki akwarelista nie lubi Żydów, to jednak zafascynowany okultyzmem wierzy, że Arka pozwoli mu zapanować nad światem.

indiana jones poszukiwacze zaginionej arki recenzja LucasFilm

Tak prezentuje się w wielkim skrócie fabuła pierwszego Indiany Jonesa. Nie ma sensu więcej dopowiadać, bo raz, zrobiłem to z dziennikarskiego obowiązku, dwa, w zasadzie każdy zna przynajmniej zarys tej opowieści, i trzy: historia sama w sobie nie ma wielkiego znaczenia. Żeby mnie dobrze zrozumieć: nie twierdzę, że ciąg wydarzeń jest nieistotny czy tym bardziej słaby, jednak Spielberg w Poszukiwaczach stosuje przede wszystkim inne zabiegi w kreowaniu historii, niż tylko zwykła wymiana zdań między bohaterami lub mordobicia archeologa z nazistami i ich sojusznikami.

Pierwszym kluczowym zabiegiem jest operowanie światłem. Cienie grają tu istotną rolę i potrafią zawczasu zdradzić, kto pojawi się na ekranie lub co się zaraz istotnego wydarzy. Kontrast między światłem a cieniem może nie jest mistrzowski, ale na tyle dobrze zbudowany, że szare sylwetki na ścianie czy wyłanianie się postaci z mroku stanowią więcej niż estetyczną formułę. Za ten środek wizualno-fabularny wielkie pochwały należą się Douglasowi Slocombe’owi, autorowi zdjęć z 40-letnim doświadczeniem, który przy recenzowanym filmie nie bał się także kręcić pod słońce.

indiana jones poszukiwacze zaginionej arki recenzja LucasFilm

Drugim istotnym zabiegiem jest jego “powolność”, czy może bardziej: cierpliwość. Spielberg często bawi się widzem, nie podając od razu mu na tacy tego, co chciałby kinoman. Twarz Forda widzimy dopiero w czwartej minucie filmu, a i tak jego postać nie jest wtedy jeszcze tak dobitnie wyeksponowana; wspomniane wcześniej cienie i półcienie stanowią preludium do właściwej akcji, zaś tytułowa arka też przez długi czas stanowi wielką enigmę. Nawet finałowa scena rytuału, kiedy naziści próbują położyć łapska na świętości żydów, jest tak rozwleczona i pełna niedopowiedzeń, że z początku nie wiadomo, co dokładnie skrywa zaginiona Arka i czy jest ona zwykłym mitem, czy może faktycznie stanowi potężny artefakt Boski, dający nadludzkie moce.

Niestety to rozwlekanie ma też złe strony. Na przykładzie fragmentu w Nepalu – kiedy Indy przylatuje do baru prowadzonego przez Marion, tj. córkę zaprzyjaźnionego profesora Indiany, a jednocześnie dawną jego miłość – zwłaszcza widać, że pewne wydarzenia można by przyspieszyć, skompresować, a nie eksponować; spokojnie więc Poszukiwacze Zaginionej Arki mogliby trwać nieco ponad półtorej godziny. Co do tej sceny jeszcze, to mam z nią chyba największy problem – brak odpowiedniej muzyki, przedłużanie dialogów oraz układ klatek, cięć sprawiają, że nepalski fragment przemontowałbym całkowicie od zera.

indiana jones poszukiwacze zaginionej arki recenzja LucasFilm

Oczywiście recenzowany tytuł to nadal kino akcji. Soczystej akcji, trzeba dodać; ale wolę przestrzec fanów współczesnych blockbusterów, że to, co w latach osiemdziesiątych stanowiło kwintesencję szalonej jatki i chaosu, tak teraz może znużyć obecnego widza. W pewnych scenach – i znowu tu się posłużę przykładem sceny w górach w Nepalu – brakuje tej dynamiki, jednak z czasem film się rozkręca i w trzecim akcie potrafi już usatysfakcjonować żądnego szybkiej, nieskrępowanej akcji oglądacza.

Czy 42-letni Poszukiwacze – a właściwie Indiana Jones i Poszukiwacze Zaginionej Arki, bo tak od kilkunastu lat film jest reklamowany – stanowią dobre dzieło? Zaklinając i bagatelizując czar wspomnień i nostalgii, jednocześnie biorąc pod uwagę kontekst współczesnego kina przygodowego, trzeba stwierdzić, że recenzowany tytuł nie jest idealny. Oprócz wyżej wspomnianych mankamentów, film cierpi na pewne błędy logiczne (np. pistolet mieszczący co najmniej kilkanaście naboi w magazynku oraz inne głupotki fabularne), a także na problemy z montażem – raz niezmienne ujęcia wydłużają projekcję, innym razem szybkie cięcia są z lekka chaotyczne, jak choćby przy scenie, gdy Indy zaczyna pościg za faszystami wywożącymi Arkę. To wszystko jednak blednie przy wielu innych zaletach. Jedną z nich bez wątpienia jest legenda nie tylko Harrisona Forda oraz Spielberga i Lucasa, ale również magia wylewająca się z tej przygody, osadzonej wokół legendarnej, tytułowej arki. Może nie stabilnie – ale też bez większych wątpliwości – ÓSEMKA.


OCENA: 8 / 10


Poszukiwacze Zaginionej Arki oraz wszystkie pozostałe filmy z Indianą Jonesem od dziś dostępne w Disney+.

LucasFilm

Jak się podobał wpis? Kliknij na gwiazdkę, by ocenić!

Średnia ocen: 0 / 5. Łącznie oddanych głosów: 0

Ten wpis jeszcze nie ma oceny. Możesz być pierwszy!

By być na bieżąco z moimi wpisami, możesz mnie zaobserwować na poniższych social media. Dzięki z góry za wszelkie lajki, suby i followsy!

Rozumiem, że tekst był słaby… Co mógłbym poprawić?

Twoje propozycje/uwagi:

Skomentuj ten wpis za pomocą fejsbukowego konta!
Udostępnij poprzez:

Zobacz także:

Comments are closed.