To nieprawda, że ostatnie dzieło Quentina ukazuje, jak kiedyś kino było magiczne i silne. Ono, paradoksalnie, wraca ze zdwojoną siłą – stając się przekleństwem filmu i pożerając obraz amerykańskiego reżysera. Powiązany wpis Twój Vincent – recenzja Gdyby miał okazję obejrzeć film o swojej twórczości i życiu, pewnie dałby sobie odciąć…
Miesiąc: wrzesień 2019
Gangsterzy, mięsiste przekleństwa i falliczno-kutasiarskie podteksty w piosence Madonny – czego chcieć więcej?