Circle – recenzja filmu

circle 2015 recenzja

Niebezpieczna gra szaleńca? Chory eksperyment socjologiczny? Czy może tylko realistyczny do bólu sen?


Zadawała pytanie niejedna osoba. Nie jedna z pięćdziesięciu. Połowa setki obcych sobie ludzi budzi się nagle w ciemnym pomieszczeniu, rozmieszczona w tytułowe kółko wokół tajemniczej, czarnej kuli. Widać, że Aaron Hann i Mario Miscione, reżyserzy omawianego Circle (nie mylić z The Circle. Krąg J. Ponsoldta), nie bawią się w próbę wytłumaczenia genezy losów protagonistów i od razu rzucają widza w sam środek akcji, każąc mu samodzielnie – czy może wraz z bohaterami filmu – wyjaśnić, jak doszło do całej sytuacji i na czym w ogóle polega śmiertelna gra.

circle 2015 recenzja Oficjalna strona Mario Miscione

Oficjalna strona Mario Miscione

Gra, w której paradoksalnie przeciwnikiem jest inny współwięzień. Porwani ludzie z czasem odkrywają, że biorą udział we wspólnym głosowaniu, które, w kilkuminutowych odstępach, eliminuje kolejną osobę – nie ma też możliwości ucieczki, która kończy się natychmiastowym zgonem. Do problemu bycia uwięzionym i braku perspektyw na przyszłość dochodzą więc dylematy, kogo należy uznać za najsłabsze ogniwo, a kto zasługuje na jak najdłuższe pozostanie przy życiu i potencjalne wyjście na wolność.

I tu dochodzimy do chyba największej zalety filmu, ukrytej pod płaszczykiem horroru i tajemnicy. Żyjący jeszcze współuczestnicy eliminacji nie tylko zastanawiają się, jakie są dokładnie zasady oraz cel gry i czy w ogóle ktoś wyjdzie z niej żywy, ale również dyskutują nad tym, kogo powinno się poświęcić, a komu dać szansę na przeżycie. Pięćdziesiątka ludzi składa się z osób o różnym kolorze skóry, statusie społecznym i majątkowym oraz światopoglądzie, stanowiąc istną mieszankę etniczno-kulturową. Rozwój akcji zdradza, że nawet w wyniku śmiertelnego niebezpieczeństwa wychodzą na jaw dyskryminacja i uprzedzenia, w tym rasizm i homofobia, nierówności społeczne, klasizm czy wojujący ateizm/fanatyzm religijny. Tym samym film zahacza o aspekt socjologiczny oraz wymusza dyskusje nad sensem egzystencji i wartościowaniem życia ludzkiego.

circle 2015 recenzja Netflix

Netflix

Reżyserski duet na pewno należy też pochwalić za sprawne trzymanie napięcia oraz ogólny poziom wykonania przy minimalizmie produkcyjnym. Tego samego nie mogę powiedzieć o aktorach. Choć trudno tu wskazać wiodącą rolę, a pomimo obsadzenia nieznanych nazwisk nie czuć wcale tandety i mizerności, to jednak sporo aktorów zagrało średnio, nie zawsze będąc przekonującymi w swoich rolach. (Przy czym nie wynika to ze scenariusza i logiki wątków, bo to inna sprawa i od tego rodzaju filmów nie oczekuję raczej realizmu). Zakończenie również, choć przyozdobione w jedne, a nawet dwa drobne plot twisty, nie satysfakcjonuje i nie wbija w fotel. Na efekt ”WOW, ale czy to naprawdę… ??” widz raczej nie ma co liczyć.

Circle z 2015 roku to skromny, ale całkiem udany i pozytywnie zaskakujący projekt filmowy, nawiązujący do takiego klasyka jak 22-letni już Cube czy wyeksploatowanej do bólu serii Piła – z tą różnicą, że miejscem akcji jest naprawdę jedno, nieduże pomieszczenie. Gdyby nie finał historii, film Miscione i Hanna znalazłby się w czołówce tego rodzaju produkcji. Ale to i tak ciekawy eksperyment, któremu warto się przyjrzeć.


Jak się podobał wpis? Kliknij na gwiazdkę, by ocenić!

Średnia ocen: 0 / 5. Łącznie oddanych głosów: 0

Ten wpis jeszcze nie ma oceny. Możesz być pierwszy!

By być na bieżąco z moimi wpisami, możesz mnie zaobserwować na poniższych social media. Dzięki z góry za wszelkie lajki, suby i followsy!

Rozumiem, że tekst był słaby… Co mógłbym poprawić?

Twoje propozycje/uwagi:

Skomentuj ten wpis za pomocą fejsbukowego konta!
Udostępnij poprzez:

Zobacz także:

Comments are closed.